Open top menu
6/18/2014

Pamiętam jak jeszcze byłam w ciąży i nigdy przed usg nie bałam się tego co będzie. Szłam spacerkiem do gabinetu przeskakując z nogi na nogę, pełna ekscytacji i zniecierpliwienia. Nigdy nie przeszło mi przez myśl, ze coś mogłoby potoczyć się źle. Że dziecko okaże się chore, z wadą itp. Jej zdrowie było dla mnie tak oczywiste, że nie podlegało żadnej dyskusji. Może czasem kiedy doktor przypatrywał się monitorowi z powagą, nie mówiąc nic, czułam się lekko zniecierpliwiona, a może nawet zaniepokojona. Trwało to jednak chwilę, po której było słychać "wszystko w porządku, dziecko rozwija się prawidłowo", a na twarzy pojawiał się banan od ucha do ucha. Z gabinetu wybiegałam jak poparzona skacząc jak 8 letnia dziewczynka, w ręku machając zdjęciem. Wciąż raziły i szokowały mnie reportaże o chorych dzieciach, wiadomości o śmierci w szpitalu, o opóźnionych cięciach...szokowało bardzo, ale nie skutkowało zmartwieniami, że i u mnie coś pójdzie nie tak. Wszystko zmieniło się ... po porodzie. Z dnia na dzień boję się coraz bardziej. Od głupiego kataru po poważne dolegliwości. Pamiętam kiedy zobaczyłam Polę po szczepieniach po 6 tygodniu. Przez 2 dni blada, senna, bezwładna. Serce mi pękało mimo, że wiedziałam, że nie dzieje jej się żadna krzywda. Serce mi pęka, gdy płacze, gdy czasem zaboli ją brzuch, gdy się przestraszy. Serce pękłoby mi całkowicie gdyby coś jej się stało, gdyby ktoś zrobił jej krzywdę. Boję się. Boję się każdego dnia. Sprawdzam czy oddycha, kiedy przesypia całe noce, a ja budzę się zniecierpliwiona, że może coś jest nie tak... I tak jak do innych kwestii podchodzę na luzie, tak tu mam bzika. Bo kiedy ona już tu jest...jest obok, żyje, oddycha, czuję ją, jej skórę...to wiem, że musi być obok już zawsze. I nie może jej zabraknąć nigdy. I wiem, że nie uniknę głupiego kataru, kaszlu itp. Ale gdybym mogła...gdybym tylko mogła zabrać jej każdy ból, każde cierpienie...Zrobiłabym to bez zastanowienia.

Myślę, że strach ten potęgowany jest jeszcze bardziej przez to co dzieje się na świecie, a pokazywane jest codziennie w wiadomościach, radiu itp. Coraz częściej na pilocie od telewizora klikam przycisk "off" , bo nie mogę, nie mogę słuchać już o tragediach. O tym, że dzieci umierają z głupoty lekarzy, jakby to było średniowiecze. O tym, że cięcie nie zostało wykonane na czas, że ojciec zostawił dziecko w aucie, że ojciec powiesił dziecko, a potem siebie. Nie mogę oglądać reportaży o tym w jak ciężkich warunkach żyją ludzie, często schorowani. Łzy do oczu napływają mi jak szalone kiedy w czasie reklam wypowiadają się chore dzieci proszące o smsa o treści pomoc. Nie chcę tego oglądać, nie chcę tego słuchać, bo... bo nie chcę się bać. Lecz mimo kliknięcia przycisku "off" na pilocie, jest jeszcze internet, który jest miejscem mojej pracy i który chyba jeszcze bardziej przepełniony jest tymi tragediami. Udostępnienia przez wszystkich artykułów o tragediach, komentowanie ich. Wiem, to wkurza irytuje, sprawia, że chce się krzyczeć, dlatego tyle każdy o tym pisze. Ale ja już nie mogę. Nie mogę o tym czytać. Nie chcę.

F. zawsze gdy ona płacze mówi..." Tak bardzo mi jej żal, chciałbym jej jakoś pomóc". Kocha ją bezgranicznie tak jak i ja. I obydwoje codziennie powtarzamy "Nie wyobrażam sobie, ze mogłoby jej tu nie być".

I tak jak w ciąży tego nie robiłam, tak dziś modlę się codziennie. O zdrowie dla Niej. O nic więcej.

Na zdjęciu Pola po szczepieniu. Marzec 2014.



Tagged

28 komentarzy:

  1. odczuwam bardzo podobnie... z tym że mam dwie córki i ten strach zdublował się w ostatnim czasie...

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz tak jak ja... Nie mogę czytać o tych dziecięcych tragediach to jest dla mnie strasznie dołujące. Gdy widzę tytuł jakiegoś artykułu na interii, o dziecku, to po prostu nawet nie wchodzę na to..

    OdpowiedzUsuń
  3. Pięknie to napisałaś. Moja córka ma miesiąc i mam dokładnie tak samo. Mam do Ciebie pytanie jak szczepilas Pole? Szczepionką 5 czy 6 w 1 bo nie wiem jaka wybrać. Dzięki za odpowiedź :-) Pozdrawiam Tusia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczepienie, które było po 6 tygodniu życia, to były 3 szczepionki. 1 szczepionka = 1 kłucie. I tak samo między 3 a 4 mscem życia. Nie chciałam tych skojarzonych czyli 3 w 1, bo słyszałam, że nie są tak bezpieczne... :(

      Usuń
    2. Podjelas najwazniejsza decyzje dobrze. Szczepie 3
      Ukluciami, ale bezpiecznie. :) ps. Tez modle sie codziennie kiedy tylko dzieci zasna, dziekuje za to ze sa. Pozdrawiam.

      Usuń
    3. Podjelas najwazniejsza decyzje dobrze. Szczepie 3
      Ukluciami, ale bezpiecznie. :) ps. Tez modle sie codziennie kiedy tylko dzieci zasna, dziekuje za to ze sa. Pozdrawiam.

      Usuń
  4. Pięknie napisane :) cudna miłosc Twa <3
    Przy okazji tematu zapraszam na moj ostatni post
    http://nelusiovo.blogspot.co.uk/2014/06/blog-post_6.html?m=1
    Mam nadzieje, że to Was ominie szerokim łukiem <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja mam to samo chociaz moja ma juz 2.5 latka
    ale kazde zadrapanie czy zadławienie przezywam tak jak by stalo sie nie wiadomo jak niebezpiecznego
    I tak samo nie wyobrazam sobie życa bez małej jest moim całym światem :)
    I bardzo pękało mi serducho kiedy musialam odstawic ja od piersi(po 2latach i 2 mc)
    a ona takimi oczętami jak maleńki kotek na mnie zerkała :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Tez tak miałam jak mój synek był mały że sprawdzałam często w nocy czy oddycha w sumie teraz też sprawdzam czasem,gdy biega gdy cos sie dzieje tez sie oje ale to pewnie normalne,bałam się gdy go operowali,bałam sie gdy był juz po operacji i tez gdybym mogła zamienić sie z nim gdy cierpi chetnie i bez wachania zrobiłabym to...

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiem,co czujesz. Sama przez to przechodzilam. Jak bylam w ciąży to nie moglam oglądać nic, gdzie była mowa o dzieciach, porodach, chorobach itp. bo łzy leciały automatycznie. To straszne,co dzieje się na świecie. A pierwszych szczepień to nie chce nawet wspominać, płakaliśmy razem, mały to aż robił się siny od płaczu.. do tego dochodziły kolki- to były trudne dni, ale wiele już za nami i mnóstwo przed nami. Jak każda matka kochająca dziecko chciałabym, by Jego ból i choroby przechodziły na mnie, bo tak jak Ty nie mogę patrzeć jak cierpi. Musimy dzielnie przebrnąć przez te trudne dni :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem 3 dni po szczepieniu ( Synek ma teraz 2 miesiące). Gdy słyszałam jego płacz i widzę co teraz się z nim dzieje ( strasznie wymiotuje, dużo śpi i płacze przeraźliwie bez powodu) to nie wiem czy go dalej będę szczepić. Zaczęłam szukać w necie i to co naczytałam się o szkodliwości szczepionek przechodzi pojęcie. Od 3 dni płaczę razem z moim synkiem, bo wiem, że gdybym była świadoma przed jego urodzeniem nie dałabym go naszpikować chemią już w pierwszej dobie po szczepieniu. Mogłabym zacząć szczepić dopiero od 4miesiąca kiedy byłby bardziej rozwinięty i silniejszy. A ty mamala co myślisz na temat takiej kumulacji szczepionek dla takiego malucha ? Pozdrawiam. Magda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciężko mi obrać jakąkolwiek pozycję w tym temacie. Gdyż tak samo dzieją się tragedie po szczepeiniach jak i wtedy gdy ich brak. Zdecydowałam się jednak tylko na to obowiązkowe, mimo, że uważam, że faszerowanie dziecka szczepieniami w pierwszej dobie jego życia to jakiś żart i nie wiem czy przy drugim dziecku wyrażę na nie zgodę.

      Usuń
  9. Dokładnie. Przy drugim dziecku będę mądrzejsza i nie pozwolę go zaszczepić tak szybko. Pójdę do przychodni może można rozłożyć te szczepienia w czasie, żeby maluch przechodził łagodnie czas po. Jak Twoja Polcia zareagowała na to kolejne szczepienie? Boję się, że synek znów będzie cierpiał. Skojarzonych w ogóle nie brałam pod uwagę, jednak pielęgniarka ciskała po nas, że skojarzone to jedno ukłucie mniej bólu i musimy to rozważyć bo robimy dziecku stres. Nic nie mówiła jednak o skutkach ubocznych, a do tego wmusiła ,,nowszą'' szczepionkę na krztusiec za 60 zł. Skoro ta stara jest niebezpieczna to po co jest w obiegu ?. Kolejna wizyta moja w tej przychodni nie będzie miła dla pań pielęgniarek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To po 6 tygodniu to właśnie to upamiętnione na zdjeciu. Była ospała przez 2 dni, taka bezwładna :( Ale nie gorączkowała. Teraz to między 3 a 4 miesiacem na ktorym bylismy zniosla juz lepiej. Zadnych objawow. Tsaa mniej bolu swietnie szkoda, ze ci nie powiedziala ze jest o wiele bardziej niebezpieczna ;/

      Usuń
  10. Ja nie bałam się do 9 tygodnia ciąży. Później pojawiły się plamienia, nakaz leżenia, a później to pierwsze, najgorsze usg i skierowanie na amniopunkcję. Pomimo, że do tej pory wszystkie badania są już ok boję się bardzo, że coś może okazać się jednak nie tak. Cały czas zamartwiam się, że w końcu skądś musiało wziąć się powiększone nt, nie wiem jaki strach będzie towarzyszył mi po narodzinach, ale mogę się tylko domyślać...

    OdpowiedzUsuń
  11. Odczuwałam i odczuwam taki samo i spoglądając na moich rodziców którzy się martwią o swoje dorosłe córki, to wiem że i ja tak przez całe życie będę się bała o niego. Matką być i nie osiwieć :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Od początku czyli od narodzin Witka (w czasie ciąży podobnie jak Ty nie wyobrażałam sobie, że może być inaczej niż dobrze) martwię się nawet małym katarkiem. Przed snem mimo, ze prawie dwa lata ma to sprawdza czy oddycha. :)
    Każdego dnia wieczorem dziękuje Bogu że jest wszystko dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja wręcz przeciwnie, ciągle oczekiwałam złych wiadomości.. choć błagałam Boga w głębi duszy by wszystko było dobrze, to byłam gotowa na to, że coś będzie nie tak. Wręcz wyczekiwałam. Po czterech poronieniach nie byłam w stanie sobie wyobrazić, że za piątym razem może być dobrze. A było. Jest. Nawet lepiej niż dobrze! Mój synek jest wspaniały! Ja wiem, że każda mama tak mówi o swoim dziecku, ale też każda mama ma rację. Każde dziecko jest wspaniałe i zasługuje na to co najlepsze. Odkąd jestem mamą, każde cierpiące dziecko jest 'moim' dzieckiem, bo w jego twarzy widzę twarz mojego synka.. tak już mamy mają

    OdpowiedzUsuń
  14. Chyba każd akochająca mama tak czuje... Ten strach potrafi rozrywać serce...

    OdpowiedzUsuń
  15. Widzę, że temat szczepień znów powraca... polecam porozmawiać ze specjalistami a nie czytać gorzkie żale sfrustrowanych eko mam na temat szczepionek w internecie. Szczepionki skojarzone zawierają mniejszą ilość konserwantów. Logicznie tłumacząc załóżmy że szczepionka to cukierek z owym konserwantem kiedy dajemy dziecku 1 cukierka dostaje konserwant tylko raz natomiast kiedy dziecko dostanie kilka cukierków.... dostanie też kilka konserwantów. Kwestia autyzmu, która rzekomo związana jest ze szczepionkami skojarzonymi wiązana jest z nimi tylko dlatego że w okresie (którychś tam z kolei szczepień) autyzm można zdiagnozować. A tematu NIE szczepienia to nawet nie będę zaczynać....
    Co do czuwania ... jak Tośka za długo śpi to też wstaję sprawdzać :P czasem nawet w nocy :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz całkowitą racje szczepiłam córkę szczepionkami skojarzonymi i nie dość ,że nie płakała to ani razu nie byla chora a ma 9 miesięcy . Autyzm pojawia się najczęściej do 2 lat dlatego ludzie kojarzą to ze szczepieniami Zresztą w szczepionkach skojarzonych mamy szczepionkę przeciw żółtaczce przebadana z Angli a w zwykłej made in china . Najlepiej porozmawiać z paroma lekarzami .Mi moja lekarka pokazała wywiady , raporty książki . To mnie przekonało do skojarzonych jak i rota wirusów itp

      Usuń
  16. Witam, czytałam ten post i przyznam, że ze wszystkich on pasuje do mnie najbardziej. Opisałaś także moje odczucia. Bardzo się boję o swojego synka, tyle się złych rzeczy teraz widzi, o wielu się słyszy... Odkąd zostałam mamą myślę inaczej, ponieważ nie myślę tylko o sobie. Jest ta kruszynka, która jest najważniejsza na świecie. I kiedy tak sobie patrzę na synka myślę ,, Boże, proszę Cię tylko o zdrowie dla niego". Teraz rozumiem czym jest miłość do dziecka...

    OdpowiedzUsuń
  17. Alu, jasne, że nie uchroni się ukochanej osoby przed cierpieniem... Chyba każda mama chciałaby żeby jej dziecko było zawsze uśmiechnięte i szczęśliwe. Warto jednak nie zapominać, że te porażki, smutki i strachy które przeżywa człowiek już od maleńkości też po coś są... Na przykład po to, by człowiek stawał się silniejszy. :) Jesteś cudowną mamą, Pola dostaje od Ciebie wszystko co najpiękniejsze- bezgraniczną miłość i najlepszą opiekę pod słońcem :)
    Co do reklam o dzieciach niepełnosprawnych, jako osoba zainteresowana, pragne się wypowiedzieć: Oczywiście że jest ciężko. Oczywiście, że takie dzieci mają gorzej.
    Ale...
    Mają też swoje marzenia, radości, ich buźki śmieją się od ucha do ucha, zdobywają sukcesy, mają znajomych. Baa, w dorosłym życiu nawet własne rodziny i dzieci. Medycyna i możliwości osób niepełnosprawnych są coraz lepsze.
    Zadaniem tv jest pokazanie takich dzieci w sposób przywołujący współczucie. Tani chwyt marketingowy... Osobiście wolę pomagać dzieciom, które widuje w ich codziennym życiu, z ich rozterkami, słabościami, radościami.
    A nie tylko w sterylnej, jaśniutkiej sali do rehabilitacji. Ewentualnie w szkole. Malujące obrazek na lekcji. ;)
    Cóż... mam nadzieję, że postrzeganie takich dzieci za jakiś czas się zmieni. Wtedy każdemu wyjdzie to na dobre...
    Wiesz, chyba każda normalna mama chce by jej dziecko było zdrowe.
    Jestem jednak w stu procentach pewna, że gdybyś miała chore dziecko to...kochałabyś je tak samo. Matczyna miłość NIE ZNA granic :))
    Całuski, miłego weekendu! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem jakie jest zadanie telewizji i bardzo się cieszę, że są takie formy pomocy, ja jednak nie mogę na to patrzeć, bo najzwyczajniej w świecie jestem wtedy zestresowana tym, że takie życie muszą w ogóle mieć miejsce (chodzi mi choroby)

      Usuń
    2. No tak, szkoda że tego się nie obskoczy...
      Ja po kilku dniach oglądania wiadomości mam niezłą nerwicę. :PP
      No i co? Tylko omijać, nie dać się straszakom jednym!

      Usuń
  18. Tak chyba każda mama ma. Gdy synek mi śpi dłużej niż normalnie zawsze stoję nad jego łóżeczkiem i sprawdzam czy oddycham. Ale ja akurat się tak samo bałam gdy byłam w ciąży.

    OdpowiedzUsuń
  19. A ja uważam że wlasnie dlatego że mamy zdrowe dzieci, nie powinnyśmy komentować zachowania rodziców którzy takiego szczęścia nie mieli. To jest cios poniżej pasa. Sama piszesz o magicznym przycisku off więc dlaczego go nie użyjesz?? Rodzice Lilki przezywają straszną tragedię i nie wyobrażam sobie co muszą czuć. Dziękujmy Bogu za zdrowe dzieci!!!! Niektórzy rodzice nie mają niestety przyjemności patrzeć jak ich dziecko się rozwija, uśmiecha i płacze i powinniśmy uszanować to co robią a nie obsmarowywać ich fb bo to bardzo nieładnie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  20. A ja uważam że wlasnie dlatego że mamy zdrowe dzieci, nie powinnyśmy komentować zachowania rodziców którzy takiego szczęścia nie mieli. To jest cios poniżej pasa. Sama piszesz o magicznym przycisku off więc dlaczego go nie użyjesz?? Rodzice Lilki przezywają straszną tragedię i nie wyobrażam sobie co muszą czuć. Dziękujmy Bogu za zdrowe dzieci!!!! Niektórzy rodzice nie mają niestety przyjemności patrzeć jak ich dziecko się rozwija, uśmiecha i płacze i powinniśmy uszanować to co robią a nie obsmarowywać ich fb bo to bardzo nieładnie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Komentarze obrażające mnie, moją rodzinę i czepiające się każdego szczegółu naszego życia nie będą publikowane.

.