Idą święta. Czas magiczny, czas zmian. Czas kiedy popadamy w gorączkę zakupów, ubierania choinki, sprzątania Naszych domów. Bardzo boli mnie fakt, że w Tym świątecznym pędzie wielu z Nas zapomina o co w tym wszystkim tak naprawdę chodzi.
Ciągle słyszę "Nienawidzę świąt, wszyscy są dla siebie mili w jeden dzień, a przez rok mają się w dupie". Może i jest w tym jakaś racja. Jednak ja cenię sobie każdy, jakikolwiek dzień w roku, w którym ludzie są dla siebie inni niż zazwyczaj. Cenię sobie atmosferę panująca w moim domu. To, że przy stole wigilijnym zapomina się o pracy, o rzeczach przykrych. O tym, że za kilka dni trzeba zapłacić rachunek za telefon, a w pracy nie wyrabiam się z projektem. Ten czas poświęcamy wspomnieniom. Rzeczom, które wywołują uśmiech na Naszych twarzach. Ten czas to jedyny taki w roku kiedy możemy wszyscy usiąść, nigdzie się nie spiesząc. A najpiękniejsza w tym wszystkim jest naturalność. I nie chodzi tu tylko o choinkę. Życzę już dzisiaj każdemu, by mógł kiedyś zaznać prawdziwych, rodzinnych świąt, bez fałszywych uśmiechów. Nie odbierajcie ich tak. To, że większość roku ludzie mają zmartwienia i tak się zdarzy, że w święta wyluzują i o tym zapomną, a co za tym idzie - uśmiechną się. Wcale nie znaczy, że będzie to fałszywe. Mój narzeczony póki nie był ze mną w związku nigdy nie czuł magii świąt. Po wspólnej wigilii z mamą, pędem na osiedle i to było na tyle ze "świątecznej atmosfery" i pewnego dnia pokazałam mu...pokazałam mu jak to jest. I pozwolę sobie tu wkleić mój komentarz, który brał udział w konkursie pt: najpiękniejsze świąteczne wspomnienie. u Pannamiijejzabawki :
"Moje najpiękniejsze wspomnienie świąteczne mogłoby być raczej najpiękniejszym dla mojego narzeczonego. Jednak z racji, że jestem osobą, której największą radość sprawia uszczęśliwianie innych, pozostanie ono na zawsze w moim sercu. Mój narzeczony, wtedy jeszcze chłopak wychowywał się tylko z matką, gdyż zmarł mu ojciec. Nigdy nie przeżył prawdziwych świąt, nie zaznał magii kupowania prezentów, śmiechu przy stole itp. W wieku nastoletnim po wigilii, wybywał od razu do kolegów, co wydało mi się nie do pomyślenia. Z kolei ja każde święta przeżywam jak 5-letnie dziecko i zawsze z rodziną. Nie wyobrażam sobie jej opuszczać w takich dniach. Kiedy powiedział mi, że świąt nie lubi i kompletnie nie lubi tej atmosfery itp pomyślałam sobie: Jak ma lubić skoro nie przeżył tego naprawdę.Powiedziałam mu " Pokażę Ci, co to są prawdziwe święta". Przygotowywałam swój pokój od początku grudnia. Przeróżne świąteczne kokardki na firanie, złote bombki zwisające z kinkietów, bombki na ozdobnym "krzaczku" pokojowym, sztuczny śnieg na oknie jednak wszystko pozbawione kiczu i tandety. Wręcz odwrotnie. Zapierało dech w piersiach. W głośnikach 24 na dobę było słychać zagraniczne, wesołe kolędy, które nadają niesamowitego klimatu. Pamiętam jak przyszedł do mnie do domu na parę dni przed świętami i stwierdził w moim pokoju oglądając ze mną świąteczne filmy, że powoli zaczyna to czuć. I poczuł jeszcze bardziej, kiedy znalazł się u mnie na wigilii otoczony już nie tylko mamą, ale mną, rodzicami, dziećmi itp. Pruszący śnieg za oknem, opłatek i kolędy. To co dla jednych jest coroczną rutyną, dla innych w ogóle nie istniało, nie miało miejsca. I dla mnie do końca życia najpiękniejszym wspomnieniem będzie to, że pokazałam osobie, którą kocham jak wyglądają prawdziwe święta. I pokazałam, że takie święta istnieją. Bo tak naprawdę czasem to co dla innych zwyczajne, dla nas samych stanowi samo w sobie największą magię. :)"
A jakie jest Wasze najpiękniejsze świąteczne wspomnienie?
chyba nie mam takiego niepotrzebnego ..święta jakąś dziwnie mi się kojarzą ,odczuwam wtedy ogromną pustkę ,której nie potrafię niczym wypełnić ..
OdpowiedzUsuń