Półroczne konwersacje. Za i przeciw. Chcemy mieć dziecko czy nie? Chcemy. Nadchodzi kryzys, kłótnia nie chcemy. Przez dłuższy czas jest okej. Tak. Chyba jesteśmy gotowi. Trzeba przygotować rodziców.
"Przecież to za wcześnie" , sto argumentów powiedzianych przeze mnie jednym ciągiem. Efekt? Mama przekonana. Gorzej z tatą. Ale przecież to moje dziecko. Nie pytam ich o zdanie. Nastawiam ich tylko na to co może niebawem nastąpić.
Podejście nr 1. Narzeczony "Na pewno nie udało się za 1 razem, przestań. Ludzie starają się latami."
Ja" Ale ja na sto procent jestem w ciąży. Udało się. Mówię Ci."
Pewnego ranka. Mamala budzi się chora. Rozłożona totalnie na łopatki. No zanim pójdę do lekarza to już muszę wiedzieć - jestem w ciąży czy nie.
Narzeczony pędzi do apteki.
2 testy. Przykrywam papierem, żeby odkryć równocześnie po 5 minutach. Z sekundy na sekundę coraz większy smutek. "Pewnie się nie udało" myślę.
Odkrywam. Na obydwóch. Dwie grube czerwone kreski. Nie ma wątpliwości. Będziemy mieli dziecko.
Krzyczę z radości "O kur*a!", opieram się o zlew i wołam narzeczonego. Przybiega, patrzy na testy. Łzy szczęścia, mocny uścisk. "Kochanie udało się... będziemy rodzicami!!! "
9/14/2013
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
dobry tekst :) przypomniało mi się jak ja zobaczyłam dwie kreski :) hhihiih
OdpowiedzUsuńpozdrówki
U nas bylo podobnie tym bardziej, ze my nie po slubie...
UsuńA widomo dziecko nieslubne to bron boze :D!!!!!
Jeszcze raz gratuluje i az lezka splywa po skroni myslac, ze tak niedawno ja tez przezywalam TE momenty!
Pozdrawiam
No my tak samo nie po ślubie :D Ale nastawiłam pozytywnie rodziców, także nie było zaskoczenia :)
UsuńDziękuję i pozdrawiam również!!
Gratuluję. Nam też udało się za pierwszym razem no i też zyjemy bez ślubu :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie majowa-mama.blogspot.com/
Pamiętam swoje emocje jak zobaczyłam 2 kreski na teście :)
OdpowiedzUsuńGratulacje!
Gratuluje zycze duuuzo szczescia rowniez w pisaniu ;-)
OdpowiedzUsuńGratuluję i witam w świecie blogerek :)
OdpowiedzUsuńCudnie! Gratulację i powodzenia- na dalszych etapach macierzyństwa i w blogowaniu ;)
OdpowiedzUsuńu Nas też udało się za pierwszym razem!
OdpowiedzUsuńszczęście przeogromne!
gratuluję i jeszcze raz witam w gronie mam blogerek ;)
http://islandofflove.blogspot.com/
zA pIERWSZYM RAZEM ZA 2 WOLNO , ZAPRASZAM NA BLOGA http://puszeczkadoherbaty.blogspot.com/2013/09/chodzing-bieging-i-pyskowki.htmlMOZNA POCZYTAĆ
OdpowiedzUsuńMi się też przypomniało jak to było... ehh tych emocji się nie zapomina!
OdpowiedzUsuńświetna wiadomość! gratuluję ;)
OdpowiedzUsuńLudzie czasami na prawdę latami się starają:) U nas pierwszy raz udało się jakoś 3 lata po ślubie.. Niestety skończyło się źle, za 4miesiące kolejne 2 kreski i mamy 1,5 rocznego Synka i czekamy obecnie na drugie dzieciątko :) Jestem w 20tc:)
OdpowiedzUsuńJakbym czytała dokładnie o sobie...i my tez nie ślubni i juz tak zostanie ;)
OdpowiedzUsuńCiąza po 3 tyg od rozpoczecia starań :)
Buuuziaki :*
ale piękny moment :) zazdroszczę :D
OdpowiedzUsuńcoś nie do opisania... zazdroszczę i to po same paszki :D
Gratuluję ja też pamiętam radość a po kilku tygodniach wielki smutek :((((((((
OdpowiedzUsuńJa pamietam swoj. Robilam u przyjaciolki (ona wiedziala ze jestem w ciazy czula to) bo mąż był w drodze do rodzicow. I swoje slowa "ciotka szyk iii wozek! " podobno mialam łzy w oczach i sie smialam jednoczesnie .mąż jak uslyszal Przez telefon to sam nie wiedzial co robić... to byl szoook! a dzis te dwie kreski maja prawie 16mc ;-)
OdpowiedzUsuń