Miłość. Są mędrcy, którzy byli zdolni ją opisać. Ja osobiście nie potrafię. Tego co czuje człowiek do człowieka nie da się opisać słowami. Trzeba to poczuć. Trzeba chociaż raz być sto metrów ponad ziemią, by wiedzieć jak to jest. O wyjątkowości tego nie będę tutaj pisać. Każdy kto przeżył chociaż raz wie o czym mowa...
Był 2 sierpnia. Odpoczywaliśmy właśnie w pokoju hotelowym po całodziennym smażeniu się na plaży.
Zaproponował mi spacer. Wskoczyłam w jeansy, sweterek, trampki i ruszyliśmy. Tego wieczoru czułam się jednak inaczej niż zawsze. Wyjątkowo. Miłość biła od nas na kilometr. Spokojnym krokiem szliśmy deptakiem na plaży, słuchając szumu morza. "Może usiądziemy tutaj?" spytał. Usiedliśmy. Byłam w 3 miesiącu ciąży. Jego oczy wyglądały inaczej niż zawsze. Można było dostrzec w nich miłość pomieszaną ze strachem. Przez dłuższy czas wpatrywał się w morze .Wziął moją rękę, położył na swoim sercu i spytał, czy czuję jak biję. Czułam doskonale. Można byłoby pomyśleć, że zaraz wyskoczy i rozerwie jego klatkę piersiową. Poczułam niepokój. To już? Po chwili odłożył niedopite piwo i wziął ponownie moją rękę.
"Kocham Cię wiesz?" . Zabrzmiało to tysiąc razy poważniej i inaczej niż zwykle. Odpowiedziałam :
"Wiem. Też Cię kocham. Zawsze będę Cię kochać". Drugą ręką zaczął wyciągać coś niepewnie z wewnętrznej kieszeni swojej bluzy. Nie mogłam pozbierać myśli. "Czy on...jezu. Teraz? Czy on chce to zrobić? Boże." Wyjął czerwone pudełko, otworzył. Po oczach błysnęło mi małe złote cudo. Nie byłam w stanie zachwycać się jego pięknem, patrzeć na szczegóły. Zamiast tego mój wzrok powędrował na jego oczy. Były pełne miłości, strachu, wzruszenia, szczęścia. Moje zaczęły być lekko szkliste.
"Wyjdziesz za mnie?". Znieruchomiałam. On tego chce. Chce mnie na zawsze. Ze wszystkich kobiet na świecie, wybrał właśnie mnie i mi zadał to pytanie. Podejrzewam, że chwila ciszy, która go uraczyłam, doprowadziła go prawie do palpitacji serca. Te kilka sekund było wiecznością dla nas obu. Głupio odpowiedziałam "A jak myślisz?" . "Nie wiem, dlatego chcę usłyszeć Twoją odpowiedź". Widać było, że rzeczywiście nie jest pewien co odpowiem. Odpowiedziałam "Tak". Po sekundzie pierścionek świecił już na moim palcu. Jakaś grupa ludzi zaczęła bić brawo.Przytuliłam go mocno. Po sekundzie ludzie podbiegli do nas pytając "Czy Wy się właśnie zaręczyliście?!" - Tak! . Zostałam wyściskana przez dziewczyny, F. zgarnął kilka piątek w dłoń. Czułam się jak w amoku. Jak na najlepszej fazie w życiu. Czułam, ze zostałam nafaszerowana jakimś mega odjazdowym środkiem odurzającym. Czułam, że wszystko zwalnia, głosy ludzi wyciszają się, a ja zalewam się łzami. Długo nie mogłam się otrząsnąć. Po chwili zaczęliśmy razem płakać. Szedł gość z koszem róż. F.kupił mi jedną mówiąc do sprzedawcy "Stary...ale trafiłeś. Właśnie się zaręczyłem." Kolejne gratulacje, kolejne wzruszenie. Doskonale pamiętam to miejsce. Doskonale pamiętam jaki piasek był w dotyku, jaki zapach miało morze, jaka była temperatura, ale najważniejsze jest...
że pamiętam jak ta chwila smakowała...
10/15/2013
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Cudownie opisane :) Właśnie myślałam nad podobnym postem u siebie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy :)
Super wspomnienia :) u nas wszystko działo się w pokoju hotelowym ;) ale mimo wszystko podziwiam Cię, że byłaś w stanie cokolwiek powiedzieć. Ja potrafiłam tylko skinąć potwierdzająco głową :D dopiero po godzinie wykrztusiłam z siebie to magiczne "TAK" :D
OdpowiedzUsuńJak ja lubię takie uczuciowe słowa i opis jakby to było wczoraj. Pięknie ;)
OdpowiedzUsuńMagicznie.... :-)
OdpowiedzUsuńPięknie to napisałaś :) U mnie to troszkę inaczej wyglądało, bo mój mąż zaskoczył mnie tym pytaniem w weekendowy poranek, podczas naszego pobytu w Holandii.
OdpowiedzUsuńJako, że pracowaliśmy tam właściwie po całych dniach, w weekend lubiłam dłużej pospać i o mało nie zburzyłam jego planu ;)
Wybrał sobie godzinę 10:10 (bo dziesiątka to jego szczęśliwa liczba), uklęknął przede mną i zapytał czy zostanę jego żoną. A ja rozespana, w piżamie zastanawiałam się czy jeszcze śnię, czy to się dzieje naprawdę. Pierwsze co mu powiedziałam to "Uszczypnij mnie". Gdy poczułam szczypnięcie, rozpłakałam się i powiedziałam "TAK!" :)
Gratuluję. Pierścionek przepiękny :)
OdpowiedzUsuńMój nie powalił romantyzmem :P
OdpowiedzUsuńWrócił z Anglii parę godzin wcześniej niż mi mówił, że będzie wobec czego zastał mnie śpiącą w łóżku i obudził buziakiem. Średnio przytomna (po przeszło 24h maratonie w pracy) patrzyłam tylko na niego nie mogąc uwierzyć, że naprawdę już wrócił. A ten rzucił torbę na podłogę koło łóżka i zaczął w niej grzebać ze słowami "coś Ci przywiozłem, ale chcę widzieć Twoją minę, więc od razu Ci dam". Znaliśmy się raptem troszkę ponad pół roku, mieszkaliśmy razem od prawie 2 m-cy (z czego jeden z nich spędził w Anglii) i jak dał mi kubek z Prosiaczkiem (mam świra na punkcie Kubusia i jego ferajny) to pomyślałam, że o to właśnie mu chodziło. Nagle słyszę "to jeszcze nie wszystko, to spodoba Ci się bardziej". Patrzę o ten mój ciołek kuca przy łóżku z czerwonym pudełeczkiem i pyta "to tak czy nie?"
Odebrało mi mowę, bo zupełnie się tego nie spodziewałam i tylko wydusiłam z siebie, że jest głupi i że go kocham :D
Hahaha teraz jak wspominam to chyba naprawdę musiał się chłop bać mojej reakcji ;)
Przepięknie to napisałaś :) szczęścia!
OdpowiedzUsuńJeeejku ale się wzruszyłam...:) cudowne masz wspomnienia i pięknie je opisałaś:) I mnie się przypomniały nasze zaręczyny jakieś...6 lat temu a pamiętam wszystko bardzo dokładnie:)
OdpowiedzUsuńDużo miłości, samych cudownych chwil oraz nieustającego zrozumienia życzę Wam z całego serducha!
Wariatko, tak to napisałaś, że łzy wzruszenia spłynęły mi po policzkach :) Przepiękna, magiczna chwila :) Mój mąż, oświadczył mi się na spacerze, w parku, tak po prostu posadził mnie na ławce, klęknął (w kałuży :D) i wyjąwszy pudełeczko z kieszeni zapytał czy za niego wyjdę.
OdpowiedzUsuńMoją pierwszą odpowiedzią były łzy i słowa "będziesz miał plamę na spodniach" :D
Świetnie napisane wspomnienia! :) Aż się wzruszyłam :)
OdpowiedzUsuńU mnie niestety jeszcze trochę do zaręczyn :)
Cudnie :) Ach ja się zawsze wzruszam na takich opisach :)
OdpowiedzUsuńPięknie ale "odłożył niedopite piwo" popsuło mi klimat. Szczęścia dla Was !:)
OdpowiedzUsuńOch piękne, są chwile kiedy czas się zatrzymuje, jak wspominam nasze zaręczyny przypomina mi się taka chwila jak już "PO" patrzyliśmy na siebie, świat nie istniał. Byliśmy tylko my i nasza miłość.
OdpowiedzUsuń