Open top menu
12/12/2013


Trzy miesiące temu stałam się Mamalą. Trzy miesiące temu postanowiłam dołączyć do tego świata, zmieniając w sobie tylko i wyłącznie... pseudonim. Nic innego się nie zmieniło. Owszem, przytyłam, dostałam krągłości tu i tam. Ale moja osobowość nie uległa nawet minimalnym zmianom.


Całe życie udawałam. Udawałam kogoś kim nie jestem, żeby znaleźć się w danych grupach społecznych. W końcu powiedziałam "Dość. Uwierz w siebie. Uwierz w to, że ludzie mogą Cię polubić taką jaką jesteś. Nie musisz nikogo udawać". I nigdy w życiu nie powiedziałabym, że liczba osób, które mnie polubią i nie chodzi tutaj o liczbę lubiących na Facebooku, a liczbę osób piszących do mnie, czytających mnie; nigdy w życiu nie powiedziałabym, że polubi mnie tyle osób. Że nie będę musiała udawać. Nie będę musiała myśleć nad postami pół godziny, żeby wyszedł cool. Nie będę zrzynać z innych stron tego co modne, żeby być jak inni. Jaki miałoby to sens? Czy naprawdę dawałoby Wam satysfakcję to, że cały świat Was kocha, ale w tym wszystkim to nie jesteście prawdziwi Wy? Czy satysfakcję daje to, że musimy udawać kogoś kim nie jesteśmy, żeby nas lubiono? Nie.
Prawdziwą satysfakcję czuje się w takim momencie jaki dla mnie jest teraz. W momencie kiedy z tysiąca osób lubiących mnie na Facebooku, dziesięć przywiązało się do mnie totalnie, piętnaście oczekuje przyjścia Poli na świat jak swojego własnego, a dwadzieścia żywo do mnie pisze wiadomości życząc zdrowia. Okołu 8 tysięcy wejść na bloga to też dla mnie już totalne szaleństwo. Śmieszne liczby dla Wielu, którzy fanów mają tysiące. Ale ja nie mam fanów.
Ja mam przyjaciół. Mam wspaniałe grono kobiet, które wspiera mnie na każdym kroku, dyskutuje ze mną i lubi mnie z wzajemnością.

Tak, mówię o Was wszystkich. O każdej z osobna. To Wy tworzycie tą cudowną społeczność, to Wy mi nadajecie sens życia. To ja jestem Waszą fanką. I jeśli dla tak wspaniałych osób jak Wy, moja zwykła, szara osoba coś znaczy. To jest to chyba najpiękniejsze co mogłam dostać od życia. Zaraz po córce mej oczywiście. (musiałam sprostować, bo to kiedyś przeczyta.)

Dziękuję Wam zatem za obecność. Za to, że jakaś mała garstka Was czyta to o czym pisze. Za to, że jesteście i mam nadzieję będziecie. Ja będę już zawsze. I będę to JA. Prawdziwa i naturalna ja. I nigdy się nie zmienię. Nawet jak będę mega popularna i znana, bo odkryję jakiś cudowny lek, albo napiszę książkę, która stanie się bestselerem światowym. Ale bez obaw. Jestem na to za leniwa ;)

Kocham Was. Dziękuję.




Tagged

7 komentarzy:

  1. Nie kochaj nas. Zostaw sobie te słowa dla najbliższych.
    I bez tego będziemy wchodzic, czytac i lubic:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miłość ma wiele imion.. :) Gdybym powiedziała, że Was lubię to byłoby za mało! Uwierz! PS: Dziękuję.

      Usuń
  2. Ojj chyba córeczka zabiera urodę, bo jakaś się kochana brzydka robisz. Nie żebym chciała urazić, ale mówię to co widzę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. To fajnie, przynajmniej córka będzie ładna :) A zdjęcia robione jak miałam jakieś lat 16 btw ;)
    pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. To wszystko tłumaczy tą brzydką pyzatą buzię :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ach te anonimy! Nie ma to jak krytykować kogoś i nawet nie mieć odwagi się podpisać! Czytam od niedawna twój blog Mamalo:-D podoba mi się i zostaje:-D pozdrawiam ania m.s. /ja się podpisałam, żeby nie było/;-)

    OdpowiedzUsuń

Komentarze obrażające mnie, moją rodzinę i czepiające się każdego szczegółu naszego życia nie będą publikowane.

.